Owczarek staroniemiecki
Miot N (2)
05.03.2022
Jakoś nie mam weny do planowania miotów w tym roku, więc sytuacja rozwija się całkowicie spontanicznie. Nie oznacza to byle jak, bo tak jak kiedyś powiedziałam, każdy miot jest przemyślany i ma swój „cel” . Akurat Tigra (Honey) miała być kryta innym psem (również DDR – em) ale los chciał że tamten pies nie był w tym czasie dostępny więc w ostatniej chwili zmieniłam jej partnera. Na krycie jechałam z prywatnym szoferem (a dokładniej szoferką) wieziona jak królowa przez koleżankę, gdyż ponieważ w moim samochodzie, pewnego pięknego dnia wyparowały hamulce … A potem samoistnie wróciły ! Ale były kiepskie. A ponieważ partner dla Tigry mieszka 200 km ode mnie, ” trochę ryzykowna była tak daleka trasa z nie do końca sprawnym samochodem.
Założeniem tego miotu były szczenięta krępej, mocnej budowy. Tigra prowadzi w dużym procencie linię DDR po swojej mamie (Jacy von El Dorado). Amarok`s Big Bear to również DDR. Spodziewałam się szczeniąt w głównej mierze wilczastych ale i czarnych oraz miałam nadzieję na suczkę black smoke. Natomiast w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałam się takiego „kukułczego jaja” 😉
Ciąża mimo wcześniejszych obaw (niski progesteron) przebiegła prawidłowo. Poród NATURALNY w 60 dniu ciąży (jak zawsze) , urodzonych 9 szczeniąt (poprzednio również). Rozpoczął się chwilę po drugiej w nocy 03.03.2022 roku, równo w 10 urodziny mojej kochanej Karmelci [*] . Szczenięta poza dwoma rodziły się w pęcherzach płodowych. Pierwsza siódemka zamknęła się w niespełna 7 godzinach. Potem nastąpiła dłuuuuga cisza, sporadycznie przerywana pojedynczymi skurczami. Pojawiały się tylko bardzo zielone wody płodowe… I tak do 12.30, kiedy zdecydowałam się podać lek wywołujący skurcze. Po tak długim czasie nie miałam nadziei na to, że urodzi się żywe szczenię. Dlatego po upływie kolejnej godziny, kiedy maluszek „zapukał” do wyjścia, starałam się pomóc uwolnić go z kanału rodnego, co nie jest łatwe, kiedy szczenię idzie „na sucho”. Moim oczom ukazał się widok przerażający – wypchnięta przy pierwszym skurczu główka zwiotczałego ciałka była w kolorze … zielonym! Przy kolejnym skurczu pojawiła się klatka piersiowa również tej „maści”. Szczenię, które się rodziło było pokryte brudną zieloną mazią. W pierwszej chwili myślałam że jest w pewnym stopniu rozkładające się, co przy porodzie bez pęcherza płodowego z automatu stanowi zagrożenie dla matki. Kolejnym skurczem udało się wydobyć tego zielonego stwora, który nagle poruszył się próbując nabrać powietrza! Mało nie dostałam zawału! Szybka akcja reanimacja, odsysanie, rozcieranie, wspomaganie przy oddechu …. ufff, udało się. Żyje! Szybko poleciałam po miskę z ciepłą wodą i szarym mydłem i zaczęłam szorować gazikiem całe szczenię. Po zmyciu zgniłozielonej wydzieliny okazało się, że dziewczynka, która przyszła na świat w tak trudnych okolicznościach jest … biała! Biała lub biszkoptowa – zobaczymy później jak zejdzie do reszty ten zielony nalot. Duża, mocna dziewczyna. I cale szczęście że taka silna, ponieważ okazało się że trochę tego płynu dostało się do płuc i pojawiają się okresowo problemy z oddychaniem i musiałam podać jej leki p/ zapalny, rozluźniający wydzielinę (wykrztuśny) oraz odwadniający – tu już weszła homeopatia. Po niej jeszcze dołączył do pozostałych czarny piesek i o godzinie 14.00 zakończyła się akcja porodowa.
I tak oto są 🙂 W miocie są cztery pieski czarne, trzy suczki czarne, jedna suczka wilczasta i jedna suczka biała (lub biszkoptowa). Waga urodzeniowa w przedziale 510 g – 600 g. I tak:
NAZIR – czarny piesek (niebieska obroża) FOTOGALERIA
NOE – czarny piesek (obroża zielona) FOTOGALERIA
NAOMI – czarna suczka (obroża pomarańczowa) FOTOGALERIA
NASH – czarny piesek (obroża czerwona) FOTOGALERIA
NIGRA – czarna suczka (obroża żółta) FOTOGALERIA
NIRVANA – czarna suczka (obroża szara) FOTOGALERIA
NICKY – wilczasta suczka (obroża różowa) FOTOGALERIA
NARNIA – biała suczka (bez obroży) FOTOGALERIA
NEXUS – czarny piesek (obroża brązowa) FOTOGALERIA
26 marzec 2022
Szczenięta skończyły 3 tygodnie. Rozwijają się pięknie. Co tam Tigra w tym mleku ma? Nie wiem, ale maluchy rosną jak na drożdżach. Do przedwczoraj karmiła to towarzystwo sama, ale czas już ją wspomóc bo towarzystwo się nie mieści 🙂 Waga szczeniąt w trzecim tygodniu życia oscyluje już w okolicy 2 kg, co jest normą przy miotach staroniemieckich. Znaczy wszystko przebiega zgodnie z planem 🙂
Od tygodnia mniej więcej rozpoczął się proces „wstawania” na 4 łapki. Lubię ten etap w życiu szczeniąt 🙂 tak śmiesznie się chwieją przy pierwszych próbach, łapy się plączą, zawijają, czasem trzeba podeprzeć się noskiem o dywan… ech … ciężki żywot oseska 😀 Dziś przebycie porodówki zajmuje im kilka sekund 🙂 Musiałam też zacząć zamykać kojec, ponieważ dzieci odkryły świat „po drugiej stronie” płyty, którą zastawione jest wejście. Idealnie radzą sobie z wspinaczką! Lądowanie po drugiej stronie, czyli tak zwany „upadek na twarz” nie zniechęcił żadnego z nich 🙂 Wędrówki odbywają się głównie w nocy, kiedy Tigra śpi sobie spokojnie obok kojca, a w oczy dzieciom zagląda straszny głód 🙂 Wyłożyłam im początkowo gruby drybed, żeby złagodzić ten escape, ale mama wchodząc wiecznie go przesuwała i nie spełniał swojej roli. Poza tym często budził mnie w nocy dziki wrzask jednego lub dwójki szczeniąt, które wyszły zapolować za mleczną zwierzynę, tymczasem zwierzyna wlazła do kojca!
08 kwietnia 2022
Wchodzimy w wiek demolki 😀 Szczenięta zasuwają po kojcu jak małe torpedy, szczekają, gryzą (słychać !), noszą i szarpią zabawki, przekładają szmatki, walczą ze sobą ucząc się w ten sposób siły swoich zębów. A te są ostre !! Uczymy się już nie wbijać kiełków w ścięgno Achillesa, nie łapać mnie za włosy, nos i uszy, nie wisieć na nogawkach i rękawach. Do perfekcji opanowały wspinanie się po prętach kraty tak, żeby łapki nie wpadały pomiędzy nie.
Każde z nich od pierwszego razu dostaje jeść w swojej miseczce i nie wolno wyżerać drugiemu 🙂 Stoi taki cerber nad nimi i pilnuje 😀 . Nigra zawsze zjada pierwsza i kombinuje potem co tu zrobić, jak to zrobić żeby ukraść … Najwolniej jedzą Nirvana i Nexus. Delektują się posiłkiem. Nie ważne czy to namoczona karma czy kozie mleczko.
Szczenięta są już po drugim odrobaczeniu i po jednym szczepieniu przeciwko parwowirozie. W wielki piątek szczepimy się drugi raz. I chipujemy. A to oznacza wycieczkę do Poznania. Zobaczymy jak maluchy zareagują na jazdę samochodem. A wizytę mamy z samego rana więc na pewno pojadą na głodnego 🙂
Wychodzimy już troszkę na dwór. Co prawda tylko do zdjęć bo jest za zimno na dłuższe wietrzenie ale zawsze to trochę nowe otoczenie. Maluchy bez lęku poznają nowy teren, są oczywiście niepewne ale podążają za moim głosem. A jak czasem mama Tigra pojawi się na horyzoncie, to na oślep biegną łapiąc górny wiatr, nie zważając na nierówności terenu (bo przecież w kojcu domowym podłoga jest równa). Nie mają jeszcze poczucia przestrzeni – postawione na kanapie rzucają się naprzód, nawet kiedy pokazuję że spadają w dół. Na to jeszcze przyjdzie czas. Przerabiamy już hałasy typu worki na śmieci, strzelające nad głowami żagle (prześcieradła), grzechotki w zabawkach czy brzęk metalowej miski. Z miskami to muszę uważać, gdyż po jedzeniu w dziwnych okolicznościach znikają ze stojaczka. Odnajduję je później schowane głęboko pod szafą 😀
W tym miocie celowo pominęłam etap posiłku w postaci papki z karmy. W piątym tygodniu szczenięta dostały rozmoczoną na miękko (tak, że mogłam ją zdusić w palcach) Gosbi Puppy , zalaną mlekiem. W kolejnych posiłkach proporcja się zmieniała – coraz mniej mleka, coraz więcej karmy. Bardzo ładnie sobie radzą z wyjadaniem z miseczek tych kuleczek wielkości zielonego groszku. Tigra już w odstawce – karmi już tylko dwójkę szczeniąt co 4-6 godzin. Niebawem zakończymy tę nierówną walkę 🙂
19 kwietnia 2022
Dziesięć dni dla tak małego szczenięcia to przepaść czasowa. One z dnia na dzień stają się doroślejsze, sprawniejsze, poprawia się koordynacja ruchu, zauważają nierówności terenu i coraz rzadziej zdarza się zaryć nosem w piach lub spaść ze skarpy 🙂 W wielkanocny Wielki Piątek dzieci miały wycieczkę do Poznania do przychodni Elbiwet, gdzie dr Katarzyna Kiszka – Sławińska przejrzała wszystkie maluszki, przebadała dokładnie, osłuchała serduszka, zaszczepiła i zachipowała. Dzieci w gabinecie czuły się bardzo swobodnie, rozrabiały, obżerały kapcie pani Doktor i bawiły się w najlepsze. Podróż w zasadzie bezproblemowa. Jednemu szczenięciu przytrafił się paw, ale taki malutki (jadły tego dnia o 4 rano). W drodze do gabinetu Nexus wyśpiewywał mi arie na stojąco, na powrocie już spał z innymi. Miot bardzo wyrównany, z piękną okrywą włosową, mocnej budowy, bardzo zrównoważony psychicznie. U Nazira, Noe i Nexusa jąderka na miejscu, tylko u Nasha nie ma ich nawet w kanale. Poza tym Nash ma dość sporą różnicę w zgryzie – tyłozgryz. Wygląda jakby rozwijał się zdecydowanie wolniej. Tyłozgryz może być wadą rozwojową, ale może też nie wyrównać sie w miarę wzrostu szczenięcia. Póki co obserwuję go sobie jak się rozwija. Do odbioru jeszcze kilka dni, zobaczymy jak będzie ten zgryz wyglądać za tydzień.
Maluchy są bardzo pomysłowe. Codzienne sprzątanie ich kojca to zawsze zagadkowy czas, co w tym czasie zdążą wywinąć w pokoju. Standardowo wyciągają mi gumową uszczelkę z futryny (na szczęście jest wciskana), wywalają wiadro ze śmieciami jak tylko zapomnę postawić je na ten czas nieco wyżej, obżerają brzeg wykładziny PCV, próbują przecisnąć się pod bramką rozporową w drzwiach (co już raz skończyło się koniecznością podnoszenia bramki bo łepetynka NOE utknęła pod spodem) , odrywają listwy przypodłogowe i takie tam inne drobiazgi 😀
Wielkanocną Niedzielę spędziliśmy u cioci Joli w domu i na ogrodzie. Szalona chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, co ta szarańcza potrafi zapraszając nas wszystkich na świąteczny obiad. Pierwsze pół godziny biegałam z mopem i papierem toaletowym po domu pełniąc zaszczytną funkcję WC serwis. Ściągałam dzieci z firan, wyciągałam z półek gdzie stał sprzęt RTV, ratowałam z zasięgu ich ząbków kwiaty w donicach stojące na podłodze. Ponadto do prania poszły dwa chodniczki potraktowane z „dwójeczki” (na jednym z nich o mało co ciocia Jola nie straciła zębów). Na ogrodzie, gdzie odbywała się sesja zdjęciowa było jeszcze trudniej, ponieważ zwiększył się teren do penetracji, pojawiło się mnóstwo ciekawych nowości, które trzeba było wziąć do pyska (kora, kamyczki, różnej maści kwiatki i krzaczki, trawka itp). Dzieciakom dzielnie towarzyszyli Maestro i Marquiz z Zaphirką oraz miejscowe damy czyli Nikita, Fiona i Florida. Ta ostatnia robiła co mogła żeby uniknąć kontaktu cielesnego z tym małym czymś 🙂 Zdjęcia z tej eskapady niebawem w galerii miotu.
Drugi dzień Świąt dzieci spędziły na swoim wybiegu (od rana było dość zimno, więc dopiero koło 13.00 wystawiłam je na dwór). Żadnych żali, płaczu, – NIC. Od razu zwiedziły cały teren włącznie z tarasem i budą, obeszły wszystkie podesty a potem zabawom i bieganiu nie było końca. Ostatecznie wykopały ogromną dziurę przy podeście, konsumując przy okazji ów piasek. W zasadzie norma , bo każde szczenię musi spróbować i trawki i piasku i wszystkiego co na swojej drodze życia spotka, jednak w ich przypadku chyba lekko przesadziły z tą degustacją. Skąd wiem? Ano stąd, ze już w nocy zaczęły się pierwsze wymioty i brak apetytu (Nash), rano dołączyła do niego Nigra. Pojechaliśmy do doktora do Kostrzyna, zrobił USG brzuszka u Nasha i Nigry, zbadał temperaturę (Nigra miała podwyższoną, Nash nie). Do wieczora dnia sytuacja dynamicznie rozwinęła się na tyle, że nie nadążałam zmieniać zasranych i zarzyganych prześcieradeł. U każdego kolejnego malucha wyglądało to tak samo. Bolący brzuch objawiający się popiskiwaniem, niepokojem i w efekcie pawiem, brak apetytu lub obniżony apetyt. obniżona aktywność. Wodę piją więc spokojnie poczekamy do jutra. Głodówka im nie zaszkodzi.
20 kwietnia 2022
Dziennik pokładowy z pola bitwy o przetrwanie czyli jak przebiega sraczko-rzygaczka u szczeniąt. Ano przebiega różnie. Te co miały się gorzej, zaczynają powoli jeść i wracać do formy. Kolejne, które do tej pory nie wykazywały żadnych objawów, właśnie postanowiły zastrajkować z jedzeniem lub ubarwić podkłady niedawno zjedzonym posiłkiem. I tak w kółko. Mam wrażenie że jakiś wirus przenosi się z jednego na drugiego bo niedyspozycja przychodzi po kolei. Jak do tej pory tylko Narnia nie miała cofki pokarmowej, choć widzę że aktywność dziś znacznie mniejsza niż np. wczoraj. Muszę bardzo pilnować, bo w momencie gdy jedno zwraca, reszta rzuca się do tego i zanim zdążę wpaść do pokoju, często nie ma co zbierać. Zmieniłam też system karmienia – tym, u których apetyt jest mniejszy lub wcale, podaję płynny pokarm (mleko kozie jak dla osesków), reszta rozmoczona karma zalana mlekiem ale w mniejszych porcjach a częściej. Obowiązkowo siemię lniane, probiotyk i smecta, które przy zaburzeniach jelitowo-żołądkowych są nieodzowne. Na godz. 18.00 tylko panna Nirvana strajkuje z jedzeniem a u Nexusa zdarzył się paw po posiłku. Reszta w normie.
05.05.2022
Dziewięć tygodni kończy dziś miot N(2). Wszystkie maluszki pojechały już do swoich domków. Ze mną zostały trzy panny – Narnia, Nicky i Nigra. Po biegunkach i problemach z jedzeniem ani śladu. Badania które zrobiłam nie wykazały żadnych patologicznych form zarówno w posiewie jak i flotacji.