Owczarek Staroniemiecki
Miot C (2)

Dnia 10 marca 2020 roku , w 60 dniu ciąży, w hodowli Czarne Wilki przyszedł na świat miot C (2). Termin jak najbardziej zgodny z moimi założeniami. Spadek temperatury przepisowo 09 marca w godzinach okołopołudniowych. Kopanie w posłaniu (nie … demolka posłania), niepokój, parcie na pęcherz – wszystko wskazywało iż późnym wieczorem lub w nocy będziemy rodzić. Wszyscy gotowi, ciocie Kasia i Sylwia przeszkolone co do opieki na Gamisiowymi dziećmi, czekamy. Czekamy …. Czekamy … Mijały kolejne godziny a Diadorka spokojnie leżała sobie w swojej porodówce podsypiając i zmieniając od czasu do czasu boczek. Nastał ranek a akcja porodowa się nie zaczęła. Temperatura już stanowczo w górę, więc nie czekając umówiłam się na wizytę w Poznaniu u dr Tomasza Nowaka. Dorcia miała zrobione badania krwi, poziom glukozy i wapnia, dostała kroplówkę wzmacniającą. USG brzucholka było już nieco niepokojące – tętna płodów zaczęły się obniżać. Waga wskazywała prawie 47 kg co oznacza,że przytyła 10 kg. Ze zdjęcia RTG zrobionego kilka dni temu wiedziałam, że maluszków jest nie mniej niż dwanaście, więc podjęliśmy decyzję o cięciu cesarskim. Podobnie jak w przypadku Gammy, u Diadory wystąpiła atonia macicy , spowodowana jej zbyt dużym obciążeniem i rozciągnięciem.
Tak więc o godzinie 14.00 drogą cesarskiego cięcia pojawił się na świecie miot C (2). Dwanaście pięknych szczeniąt, wszystkie w umaszczeniu wilczastym we wszystkich możliwych odcieniach, od bardzo jasnych do prawie czarnych. Osiem piesków i cztery dziewczynki z wagą urodzeniową od 450 gram do 560 gram 🙂 Diadorka bardzo dobrze zniosła znieczulenie, tak że zaraz po wyjściu z sali zabiegowej zabrałam się do przystawiania maluszków do cyca, by drogę do domu odbyły już z pełnymi brzuszkami. Szczenięta otrzymały imiona:
CALYPSO (jasno wilczasta) – żółta obroża FOTOGALERIA
CASSYA (ciemno wilczasta) – pomarańczowa obroża FOTOGALERIA
CORINA (ciemno wilczasta) – szara obroża FOTOGALERIA
CLEO (ciemno wilczasta) – beżowa obroża FOTOGALERIA
CALVADOS (b. ciemno wilczasty) – brązowa obroża FOTOGALERIA
CASSIAN (jasno wilczasty) – fioletowa obroża FOTOGALERIA
CAYO (b. ciemno wilczasty) – zielona obroża FOTOGALERIA
CORADO (ciemno wilczasty) – błękitna obroża FOTOGALERIA
CONAN (b. ciemno wilczasty) – granatowa obroża FOTOGALERIA
CAMEL (ciemno wilczasty) – czerwona obroża FOTOGALERIA
CHIVAS (ciemno wilczasty) – bez obroży FOTOGALERIA
CHESTER (ciemno wilczasty)- czarna obroża FOTOGALERIA

Jeszcze przed rozwiązaniem Diadora miała tyle pokarmu, że samoistnie wypływał na podłogę podczas odpoczynku. Z jednej strony dobrze bo nie brakuje dla dzieci, z drugiej znowu nie dobrze boo … trzeba jej bardzo pilnować żeby wykładała się na bok do karmienia udostępniając wszystkie „kraniki”. W trzeciej dobie po nocy, zrobił nam się problem – noc spędzona na jednym boku spowodowała zastój pokarmu na drugiej listwie mlecznej. Rano Diadorka miała 39,6 temperatury, nie chciała jeść i ogólne samopoczucie było dużo gorsze. Sama listwa mleczna na powierzchni wielkości mojej dłoni była bardzo twarda i gorąca. Po konsultacji z dr Nowakiem i kilkoma znajomymi, wdrożyłam oczywiście lek przeciwzapalny a sam brzuszek na tej zgrubiałej powierzchni przez cały dzień co 2-3 godziny okładałam zimnymi, stłuczonymi liśćmi z kapusty i masowałam maścią arnikową. Efekt tych działań był widoczny już wieczorem, gdyż obrzęk zmniejszył się o ponad połowę, spadła temperatura i od razu poprawie uległo samopoczucie mamy karmiącej. Następnego dnia po zastoju mleka nie było śladu . Niestety … wysoka temperatura związana ze stanem zapalnym spowodowała namnożenie się w mleku „złych” bakterii, które przedostały się do przewodów pokarmowych maluszków i już następnego dnia piątka szczeniąt miała bolące brzuszki i brzydkie kupy. Trzeba było natychmiast podać lek, który unormował ten bałagan w jelitkach. Szybka akcja to i efekt błyskawiczny, co oznacza że kolejnej doby wszystko wróciło do normy. Uff, teraz mam nadzieję już z górki.

28.03.2020
Dwa tygodnie za nami 🙂 Już w tym wieku widać wyraźnie różnicę między szczeniętami staroniemieckimi a długowłosymi. Są to różnice w budowie i wagowe. Miot C 2 drugim tygodniu ma prawie taką wagę co miot B w trzecim tygodniu. Mają piękne okrągłe główki (jak księżyce w pełni), chodzą już bardzo sprawnie, same załatwiają potrzeby fizjologiczne, choć jak Mama pomoże to całkiem fajnie. Kolorystycznie są bardzo podobne. Jedne mają przy oczkach ciut więcej niż tylko srebrne brewki, inne tyci tyci. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale sa niesamowitymi żarłokami. Mam wrażenie że jak tylko ubędzie 5 ml z 70 wypitych przy każdym karmieniu (co 3,5 – 4 godziny), już trzeba robić larum że GŁODNY !!!! Puszczą mnie z torbami …
Karmimy oczywiście we dwie – jest ich dwanaście więc póki co po 6. Już za chwilkę ta szóstka na raz przy cyckach się nie zmieści, więc będziemy zmniejszać ilość u Diadorki a zwiększać u mnie. Mam tylko nadzieję, że szybko nauczą się korzystać z miseczek, bo to „smoczkowanie” jest strasznie czasochłonne i poza karmieniem zostaje mi już niewiele wolnego czasu, w którym mogę zrobić cokolwiek innego. Dwutygodniowe maluszki ważą: Calypso – 1.400 , Cassya – 1.380 , Corina – 1390 , Cleo – 1270 , Calvados – 1.360 , Cassyan – 1.310 , Cayo – 1.280 , Corado – 1.400 , Conan – 1.320 , Camel – 1.310 , Chivas – 1.260 i Chester – 1.300
Zostały utworzone indywidualne galeria każdego ze szczeniąt i w miarę jak będa rosły, będą uzupełniane o zdjęcia z kolejnych tygodni.

04.05.2020
Prawie sześć tygodni nie napisałam ani słowa w tym dziale. Co mam na swoje wytłumaczenie? Pisałam do wielu, ale nikt nie chciał rozpatrzyć pozytywnie mojego wniosku o wydłużenie doby do chociażby tych 30-stu godzin … Bo te 24 to zdecydowanie za mało żeby zdążyć zrobić wszystko co miałam do zrobienia przy szczeniętach, których przypomnę niewtajemniczonym było jednocześnie DWADZIEŚCIA SZEŚĆ (w dwóch miotach urodzonych w odstępie 5 dni jeden po drugim). Wolałam każdą wolna chwilę poświęcić na zrobienie zdjęć, na które z utęsknieniem czekali klienci. w końcu pisanie nie ucieknie a maluchy nie czekały tylko rosły i rosły i zmieniały się z tygodnia na tydzień.
Zgodnie z harmonogramem zajęć najpierw żłobkowych a następnie przedszkolnych w odpowiednim wieku szczenięta przechodziły przez kolejne etapy socjalizacji. Trzeci i czwarty tydzień nauka chodzenia po różnych nawierzchniach (bawełna, ciepły koc, zimne płytki, plastik). Zabawa pluszowymi zabawkami różnej wielkości, kształtu i twardości, z elementami hałasującymi (dzwoneczki, piszczałki). Karmienie nadal w zbiorczych miskach ze stali nierdzewnej ale już nie w jednej ale w trzech osobnych po 4 sztuki przy każdej. Taka forma żywienia jest bardzo wygodna , niestety czasem (tak jak i w tym przypadku) w niektórych miotach zdarzają się szczenięta bardzo łakome, jedzące bardzo łapczywie a co za tym idzie oczywiście szybciej oraz hrabianki jak Corina czy Cleo, które delektują się jedzeniem. Odrobaczanie i szczepienia zgodnie z harmonogramem.

Piąty tydzień to fajny okres w życiu szczeniąt. Są to już na tyle rozwinięte psie dzieci że można bez ograniczeń siedzieć na kanapie i oglądać poczynania tych kudłatych wojowników, ale jeszcze na tyle małe że nie rozrabiają jak pijane zające w kapuście. Szósty tydzień – nooo, tu już zaczyna się robić wesoło 🙂 O ile u czterotygodniowych maluchów nie ma problemu żeby wejść i zmienić pościel w kojcu to już u sześciotygodniowych wymaga ukończenia wyższej szkoły logistyki, ponieważ latające nad głową szmaty, które usiłuję rozłożyć na podłodze są szalenie intrygujące i świetnie się nadają do ciągania i szarpania. Dodatkowo szczenięta mają własna wizję kompozycji szmatek, które rozkładam na podłodze, zgoła odmienną od mojej. A im są starsze, tym inwencja twórcza jest większa i tym ciekawsze jej efekty zastają w dziecięcym pokoju 🙂 Niezmiennie bawi mnie fakt, że kupa na szmatce jest na tyle nieestetyczna , że natychmiast należy ją schować. Zakryć inną szmatką, zawinąć narożnik bądź przenieść w inną część kojca … A najlepiej posadzić klocka za plastikowym legowiskiem,tam na pewno nikt go nie znajdzie:) A że za tym legowiskiem rodzeństwo urządza sobie zabawy oraz gonitwy dookoła roznosząc ów schowany przed wszystkimi skarb po całym kojcu , to już mało ważny szczegół 😀
Szósty tydzień jak zwykle wizyta w Poznaniu, drugie szczepienie i chipowanie. Teraz bardzo wyraźnie widać różnicę wagową między szczeniętami długowłosymi a staroniemieckimi. Miot C(2) w szóstym tygodniu miał taką wagę (nawet ciut wyższą) jak szczenięta długowłose z miotu B(2) tydzień później. Przegląd miotu wypadł znakomicie, jedna mała przepuklina u Corado i u trójki chłopców brak prawego jąderka w mosznie. U pozostałych już w komplecie. W szóstym tygodniu po szczepieniu także po raz pierwszy spotkały się wszystkie szczenięta z obu miotów razem na wybiegu. Ciekawa byłam czy uda im się stworzyć taką koedukacyjną grupę. Po dłuższej obserwacji doszłam do wniosku, że jeszcze za wcześnie na ten manewr, ponieważ Gamisiowe dzieci mimo że wagowo mniejsze ale jednak starsze o pięć dni no i już dużo pewniej czujące się na wybiegu zewnętrznym, demonstracyjnie gnębiły „nowych”. W trybie pilnym wybieg został podzielony na dwie części i każdy miot przez kilka dni miał swoją cześć do zabawy i był spokój. Szczenięta widziały się oczywiście przez ogrodzenie, nawet próbowały się zaprzyjaźnić z tym „po drugiej stronie”. Dopiero gdy miałam pewność, ze nie ma powodu do obaw i młodzież przedszkolna oswoiła się z terenem i nowymi okolicznościami, bariera została usunięta. W tym miocie, podobnie jak w B(2) , również wystąpił problem z kokcydiami w przewodzie pokarmowym. Zdziwiłabym się gdyby nie wystąpił, skoro korzystały z tego samego wybiegu. Maluszki odbyły leczenie antybiotykiem oraz dodatkowo został u wszystkich zastosowany preparat odrobaczający Procox.

Większość z dwunastki opuściła hodowlę w ósmym tygodniu. Pozostała trójka czekała jeszcze kilka dni na swoich właścicieli. Corina i Corado osobiście zostały przeze mnie dowiezione do nowych domków przy okazji trasy, jaką miałam do zrobienia zaraz po długim majowym weekendzie a Cayo wyruszył do Trójmiasta pod koniec tygodnia.