Jacy von El Dorado
21.03.2012 - 03.11.2019

Tęczowy Most

Jacy von El Dorado, nazywana przeze mnie Jeską, Jesulką. Moje serce zabiło do Niej kiedy po raz pierwszy w dniu 13 maja 2012 roku ujrzałam ją na zdjęciach na stronie hodowli a przepadło z kretesem w chwili, gdy trzy dni później wzięłam ją na ręce odbierając z niemieckiej hodowli. Miałam okazję zobaczyć rodziców – Virginię i Cliffa , dwa piękne owczarki staroniemieckie czystej linii DDR. Jeska bardzo przypominała swojego ojca. Od pierwszego spojrzenia byłyśmy dla siebie wszystkim. Ona oddała mi swoje serce, ja Jej swoje. Od początku była oazą spokoju, zrównoważona, cierpliwa, nie nachalna. Mimo że od Karmelki, która była od niej trzy tygodnie starsza, była dużo cięższa, nigdy nie wykorzystywała tego. Z Karmelką wychowywały się jak dwie siostry, ramię w ramię, łeb w łeb. Mieszkałam wówczas w Poznaniu , więc Jeska jak i pozostała czwórka, była psem „miastowym” . Cudownie rozwijała się poznając świat, który był dla niej ciekawy. Nie miała lęku przed niczym, zawsze pewnie z podniesioną głową u mego boku kroczyła w nieznane. Tam gdzie ja, tam i Ona…

Mając sześć miesięcy wraz z czarnymi chłopakami i Karmelką spędziła wakacje na zlocie w Krynicy Morskiej,  gdzie podbiła serca wszystkich uczestników. Jedna z koleżanek przeprowadzała wówczas testy psychotechniczne do swojej pracy magisterskiej, w których cała piątka czarnych wilków wzięła udział. Jesulka zdała je z wyróżnieniem, aportując nawet metalową rurkę, której większość psów nie chciała wziąć do pyska, a w trakcie „straszenia” kluczami wrzucanymi do metalowej miski czy też nagle rozwijanym i trzepoczącym na wietrze żaglem, całkowicie wyluzowana postanowiła. że to bardzo odpowiedni czas na kupkę. Nic nie było w stanie wyprowadzić jej z równowagi.

Na wystawach zawsze opanowana i dostojna, cudownie wyluzowana.  Pomiędzy występami na ringu uganiała się za latającymi nisko ptakami. Te zapędy zostały jej do końca życia. Ptaszki nie miały prawa siadać na łące ani nisko latać w ogrodzie (jaskółki). Ganiała za nimi do upadłego.

Jej żywiołem przez całe życie był piasek. Kopać, ryć noskiem, nurkować w dziurze, tarzać się i robić wszystko, żeby jak najwięcej tego było wszędzie. W ogrodzie miała swoją osobiście wykopaną dziurę (krater), którą nieustannie pogłębiała i poszerzała, najlepiej jeszcze żeby był w niej duży kamień. A jak nie było, przyniosła sobie drewniany kloc, który również można było okopywać. Broniła wówczas tego swojego skarbu i groziła każdemu kto zbytnio się zbliżał. I choć strasznie wtedy wyglądała, nigdy nikomu nie zrobiła krzywdy. Pasją Jesulki był … aport. Piłka, szyszki,  kulki (owoce pigwowca japońskiego) zrywane prosto z krzaka, ewentualnie patyczki. Wszystko co się kulało służyło do zabawy. Rzucała mi pod nogi swoją zdobycz i czekała aż podejdę i kopnę w jej stronę by z pasją ją złapać jak wyborowy bramkarz. Sztuką było kopnąć tak, by nie złapała. Była szybka , zwinna i precyzyjna. Obojętnie czy spacer trwał pól godziny czy dwie i pół – Ona nie rezygnowała. Była taka absorbująca …

Jej wspaniały charakter czynił ją doskonałą towarzyszką zabawy, podróży, wypadów do znajomych. Kiedy podróżowała ze mną samochodem grzecznie leżała z tyłu za moimi plecami, a co jakiś czas zrywała się i dostawała szału radości śpiewając mi nad uchem , jakby chciała mi powiedzieć „och, jak dobrze że znowu cię widzę”. Swoją postawą tonowała inne psy. Wprowadzała spokój i harmonię. Szczenięta Ją uwielbiały a Ona z uśmiechem na pysku znosiła ich dziecięce wybryki jednocześnie pokazując swoją pozycję i wyznaczając w Jej tylko wiadomy sposób nieprzekraczalną granicę. Wystarczyła mowa ciała, spojrzenie, czasem warknięcie, uniesienie warg i odsłonięcie kawałka kła aby każdy wiedział kim Ona jest.

Moją dziewczynkę kochali wszyscy. Każdy kto miał okazję poznać Ją osobiście, był Nią oczarowany. Jej urodą, majestatem, mądrością, opanowaniem, wyrozumiałością. Była moją Przyjaciółką, moją ostoją, wsparciem, odczytywała moje emocje i zawsze wiedziała czego oczekuję w danej chwili. Jeska była częścią mnie …

W ciągu pięciu lat wydała na świat  5 miotów a w nich: Atena, Ayati, Aurora, Aisha, Amanda, Akela, Aqua, Cleo, Cara, Cirilla,  Cynthia, Cassandra, Chanell, Carmen, Cobra, Hores, Hunter, Harry, Hammer, Heros, Hessa, Honey, Hyumana, Prianka, Philadelphia, Pireus, Portos, Potter, Phoenix, Zaphira, Zaria, Zoyra, Zeena, Zorza, Zohan, Zorro i Zenith. Po swoich córkach Aqua i Honey, Jesulka ma 35 wnucząt oraz 14 pra-wnucząt w linii Aquy po Kanvarze i Karacie. W tych wszystkich futrach płynie Jej krew…. Jest Jej tak dużo a mimo to taka pustka … 🙁

Z pierwszego miotu została ze mną Aqua, z drugiego miała zostać Cobra, niestety nie stanęło jej jedno uszko. Z miotu H mam u siebie Honey czyli Tigrę, która dużo bardziej niż Aqua jest zbliżona charakterem i urodą do Jacy. Ani w drugim, ani w trzecim ani w czwartym miocie nie urodziła się bikolorka, którą chciałam sobie po Jesce zostawić. Dopiero w ostatnim miocie urodziły się dwie suczki, na które tak długo czekałam. Jedna z nich jest praktycznie klonem Jacy. Te same oczy, ta sama budowa i ten spokój …  Czy to przypadek ?  Zaphira (tak ma na imię) o mały włos nie została sprzedana, gdyż jako malutkie szczenię była tak ciemna, że wzięłam ją za czarną. Moja Jacy odeszła ale dała mi Ją. Teraz ta mała istotka jest moim cieniem tak jak do tej pory jej Matka. Mam nieodparte wrażenie, że Jeska zmieniła tylko „powłokę cielesną” by dalej trwać u mego boku i razem kroczyć ramię w ramię przez kolejnych kilka lub kilkanaście lat naszego życia.

Przeglądam często Jej zdjęcia, tysiące zdjęć, wracam myślami do tamtych chwil. Pamiętam każdą sytuację, każdy wyjazd, spotkanie, spacer. I nie raz jeszcze łezka potoczy się po policzku. Bo to co było między mną a Nią to Miłość, Przywiązanie i Wierność po kres życia mojego lub Jej.

Jesku… jestem dumna z tego, że przez te siedem i pół roku mogłam być Twoją przyjaciółką i towarzyszką życia, dziękuję za  to czego mnie nauczyłaś, za zaufanie jakim mnie darzyłaś kiedy na świat przychodziły Twoje szczenięta, za bezwarunkową miłość i oddanie i za to, że kiedy otwierały się wrota do bram psiego raju pragnęłaś być blisko mnie, a ja mogłam tulić Cię w ramionach i z sercem pełnym miłości przeprowadzić Cię na tamtą stronę….

Moja ukochana Jesulka … Nie mówię żegnaj, lecz do zobaczenia …