Owczarek staroniemiecki
Miot J (2)
12 maja 2021
W ubiegły czwartek (07 maja) w 25 dniu ciąży, byłam z Aquą po raz pierwszy na USG, jednak nie zastałam dr który miał je wykonać (pilny wyjazd) i głowicę na moją prośbę przykładała inna Pani doktor. Znalazłyśmy wówczas tylko dwie „kapsułki”. Trochę mnie to zmartwiło, ale nie popadając tak od razu w paranoję odczekałam te kilka dni i badanie powtórzyłam. I tak oto na dzisiejszej wizycie ukazało nam się po jednej stronie brzuszka minimum sześć bijących serduszek 🙂 Tak że nie odbiegając od standardu będzie pewnie dziesięć albo i więcej 🙂
Zapytacie zapewne kim jest szczęśliwy tatuś tej gromadki ? I tu zaczynają się przysłowiowe schody. Hm … jakby to powiedzieć … Może od początku.
Ze względu na wiek Aquy (w maju kończy 7 lat) ten miot jest jej ostatnim w karierze hodowlanej. Aqua jest pierworodną córka Jesulki, jest to linia DDR. Ze względu na nadchodzącą emeryturkę założyłam sobie, że z tego miotu wybiorę sobie czarną dziewczynkę jako następczynię Aquy. W tym celu szukałam dla Czarnej księżniczki psa czystej krwi DDR. Znalazłam takowego w Niemczech. Kompletnie nie znając języka niemieckiego, korzystając z tłumacza Google, napisałam do nich (mogłam po angielsku, ale niestety druga strona tego języka „nie znajet”), Tłumaczyłam sobie na polski tłumaczenie z niemieckiego, żeby jakieś bzdury z tego nie powychodziły. Udało się, dogadaliśmy się co do krycia, kosztów (zabolało), wymaganych badań. Przyszła cieczka. Wiadomo – badania progesteronu co dwa dni, profil reprodukcyjny zrobiony już wcześniej, czekam. A że druga fala pandemii coronavirusa szaleje, Polska krajem najwyższego ryzyka, wjazd do Niemiec musi być rejestrowany w internecie, do tego niezbędny test (negatywny oczywiście) ważny tylko 48 godzin! A tu jeszcze weekend, a w weekendy nie można zapłacić za wykonanie testu … Jesooooo ! Jak to wszystko pogodzić?
Ugadałam się z Panią w szpitalu gdzie wykonuje się testy na covid, żeby zapisała mnie na sobotę, a ja w zależności od wysokości progesteronu u Aquy, który robiłam po raz kolejny w piątek rano, zadzwonię i potwierdzę lub odmówię (przełożę na kolejny dzień). Progesteron okazał się być na tyle niski, że z weekendowego badania nici. W poniedziałek cała akcja od początku. Znów rano badanie progesteronu i BINGO! Aqua gotowa do krycia. Biegiem na test (godz. 11.00) – wynik o 14.00 (na moją prośbę tłumaczony na j. niemiecki). Ostatni punkt przed wyjazdem – wypełnić formularz zgłoszeniowy wjazdu na teren zachodnich sąsiadów i o 15.00 ruszamy! No to ślęczę na tym komputerem i klikam. Suki cieczkujące wypuściłam na przód ogrodu, chłopaków (Falkora i Jaguara) na tył. Niech jeszcze polatają przed wyjazdem zanim je pozamykam. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy po dobrych 45 minutach wyszłam na dwór na stronę „damską” i ujrzałam uchachanego Jaguara z jęzorem do ziemi i nie mniej zadowoloną, oplutą na grzbiecie Aquę … Ostatnia nadzieje że jednak nic się nie wydarzyło zgasła , gdy zajrzałam suce pod ogon 🙁 Stało się. Jaguar (mój piękny owczarek niemiecki długowłosy) pokrył mi Aquę. Obiegłam ogród szukając „przecieku” którędy pies dostał mi się na tą stronę. Dziury żadnej nie znalazłam ani w płocie, ani pod nim, to co do diabła??? Okazało się, że kiedy rano wymieniałam wodę dla psów , chodziłam z wiadrami dookoła domu do kranu i z powrotem, i jakimś cudem nie zamknęłam jednej z furtek … Prawdopodobnie była przymknięta co uśpiło moją czujność żeby pójść sprawdzić czy zaryglowałam … Ech … stało się.
I teraz co? Co robić? Wszystko gotowe do wyjazdu, papiery, testy, kobita w Niemczech czeka … qrwa, ja to mam pecha. Krycie dwoma samcami jakkolwiek jest często stosowane przez hodowców i całkowicie „legalne”, niesie za sobą spore ryzyko. Mogą się urodzić szczenięta tylko z jednego ojca, lub tylko z drugiego, może być miot mieszane lub wcale (konflikt spermy). Szkoda mi było jechać teraz do Niemiec, płacić kosmiczne pieniądze za krycie, z którego może nie być szczeniąt, lub mogą być np dwa w miocie. Poza tym nie każdy hodowca akceptuje takie warunki jak podwójne ojcostwo. Zrezygnowałam więc z tego wyjazdu 🙁 Ponieważ jednak jak wcześniej pisałam ma to być ostatni miot Aquy a w nim czarna sunia – następczyni, zdecydowałam się na drugie krycie tu w Polsce – tym razem owczarkiem staroniemieckim. Po analizie rodowodów okazało się, że ten pies jest rodzonym bratem z innego miotu tego samca, do którego miałam jechać. Inna maść co prawda ale geny te same. Więc na szybko umawiałam wizytę (tego samego dnia oczywiście), bo wg progesteronu, dzisiaj był najlepszy dzień na krycie. I w godzinach wieczornych , między jednym a drugim deszczem, miało miejsce spotkanie Aquy z Peveldarem. Wróciłam do domu w nocy, wykończona nie tyle fizycznie co psychicznie.
I tak właśnie czasem mają się plany hodowcy do realu. Cóż, nie było mi pisane jechać do tych Niemiec. Jedno jest pewne. Wszystkie maluszki będą miały wykonane badania DNA , celem ustalenia ojcostwa. Zarówno z jednego jak i z drugiego skojarzenia, urodzą się cudowne szczenięta. Z takiego zestawienia (OS & DON) jest moja Wheyla. I oczywiście będą one traktowane jak dwa odrębne mioty.
Teraz czekamy na rozwiązanie, które powinno nastąpić ok 11-12 czerwca. W miocie mogą się urodzić szczenięta w umaszczeniu czarnym lub wilczastym jeśli będą po Peveldarze lub czarno – brązowym jeśli po Jaguarze.
Trzymamy kciuki za bezproblemowe rozwiązanie!
17.06.2021
Tak oto w dniu 11 czerwca zgodnie z moimi oczekiwaniami dokonał się cud narodzin ostatniego miotu Aquy. Standardowo miot jest bardzo liczny bo aż 12 sztuk. Standardowo maluchy są z dużą wagą urodzeniową (od 470 – 560 gram). I całe szczęście że takie kluski, gdyż zwyczajowo po cesarskim cięciu matka nie ma jeszcze mleka. To pojawia się dopiero na 3 dzień, więc przez pierwszą dobę mieliśmy dość spory spadek wagi, który udało się zredukować poprzez dokarmianie mlekiem zastępczym. Noc z 12 na 13 czerwca razem z Aquą siedziałyśmy w kojcu (obie oczy na zapałkach) i na zmianę karmiłyśmy dzieci. Raz butla, raz cyc. I tak przez dłuuuugą noc. Fakt cesarskiego cięcia nieco zmienia zachowanie suki po porodzie, gdyż jakby fizjologicznie brakuje jednego ogniwa w tym łańcuszku – porodu. Stąd to opóźnienie w otwarciu baru mlecznego. Nie ustaje także odruch kopania w gnieździe, co przyprawiało mnie o zawał serca, gdyz zostawiona na chwilę sama z dziećmi robiła mi kipisz w porodówce razem ze szczeniętami… Tak że nadzór nad matką przez pierwszych kilka dni i nocy praktycznie 24 h/dobę.
Sądząc po kolorach szczeniąt (czarne i wilczaste), miot jest w całości staroniemiecki. Będę to oczywiście potwierdzać odpowiednimi badaniami genetycznymi ale na 99,9 % Jaguar nie miał w tym jednak swojego udziału. W miocie jest jak już wspomniałam 12 szczeniąt. Dwie dziewczynki czarne, które do czasu podjęcia decyzji, która ze mną zostanie, nie podlegają rezerwacji. Jeden chłopczyk wilczasty, trzy suczki wilczaste i sześcioro chłopaków czarnych.
Szczenięta otrzymały imiona:
JAVA suczka wilczasta (żółta obroża) FOTOGALERIA
JOVITA suczka wilczasta (ciemno różowa obroża) FOTOGALERIA
JENIFER suczka wilczasta (jasno zielona obroża) FOTOGALERIA
JORDAN piesek wilczasty (szara obroża) FOTOGALERIA
JERRY piesek czarny (czerwona obroża) FOTOGALERIA
JIMMY piesek czarny (błękitna obroża) FOTOGALERIA
JASON piesek czarny (ciemno zielona obroża) FOTOGALERIA
JAVIER piesek czarny (pomarańczowa obroża) FOTOGALERIA
JAX piesek czarny (brązowa obroża) FOTOGALERIA
JONES piesek czarny (ciemno niebieska obroża) FOTOGALERIA
JESSIE suczka czarna (jasno różowa obroża)
JACY suczka czarna (bez obroży)
Dziś mija pierwszy tydzień od przyjścia maluchów na świat. Waga na obecną chwilę kształtuje się następująco:
29.06.2021
Dwa i pół tygodnia za nami. Długie i trudne dwa i pół tygodnia, nie ze względu na ilość ale na samopoczucie Aquy po cesarce. Wydawało by się taki tam zabieg, przecież masa psów ma teraz cesarki bo same nie mogą urodzić. No tak, może i prawda, jednak dla Aquy była to pierwsza w jej życiu ingerencja chirurgiczna, temperatury na zewnątrz bardzo niesprzyjające (cały czas powyżej 30 stopni). Dyskomfort utrzymujący się po cięciu- to jedno. Laktacja – to drugie. Gorąc – trzecie. Wszystko to powodowało, że cały czas utrzymywała sie u Niej mocno podwyższona temperatura. Były momenty, że sięgała 40 stopni … Na bieżąco robiłam u Niej USG macicy, czy aby nic tam się nie dzieje. Wszystko w porządku. Badania krwi i moczu co kilka dni. Tydzień po porodzie wyszła anemia, której przed cesarką nie było, ale to w sumie normalne. Odpowiednia suplementacja, surowe czerwone mięso, buraczki (i inne warzywka) – to wszystko pomogło nam w tydzień wrócić do normy. Żywienie tak jak u Wheyli zarządziłam tylko surowym mięsem. Zero karmy. Porcja na dzień 2 kg plus dodatki , a wieczorem 1/2 torebki ryżu. Wołowina, jelenina, sarnina. Pełnowartościowe mięso jakości HG (human grade). W międzyczasie kroplówki na wzmocnienie (trzy raz musiałam zmieniać wenflon). Antybiotyk osłonowo.
Aqua przy tak wysokiej temperaturze bardzo silnie się wentylowała. Przy skokach powyżej 39.5 musiała dostawać lek obniżający temperaturę, gdyż mógł wystąpić u Niej zespół toksycznego mleka. A wtedy było by kiepsko … Czasem pomagałam sobie wkładami do lodówek, które służyły za element chłodzący. Kark, brzuch (uważając żeby nie przeziębić gruczołu), łapy. Zimny , mokry ręcznik tez było pomocny. Robiłam co mogłam, żeby Jej ulżyć. Dziś temperatura podnosi się jeszcze późnym popołudniem i wieczorem, czasem nawet do 39,6. Noc i poranek, kiedy jest chłodno jest OK.
A dzieci nieświadome tych problemów, najzwyczajniej w świecie sobie smacznie śpią i z zegarkiem w ręku co 2,5 godziny rozlega się koncert w repertuarze, którego Pavarotti by się nie powstydził. Pierwsze skrzypce grają zawsze Jax i Jovita. Tych to nikt nie pokona. Czasem dołącza się jeszcze Jordan i Jenifer ale to już rola drugoplanowa.
Żeby odciążyć Aquę, dokarmiam te małe żarłoczne bestyjki. Czwórka albo piątka przy każdym karmieniu. Niestety nie wszystkie mogą pić z butli (np Jacy, która bardzo się krztusi przy tym) lub też nie chcą z niej pić jak panna Jessie. Żeby nie wiem jak była głodna, gardzi zawartością podajnika. Za to Jordan … ile by nie było, tyle wciągnie. I zawsze mało. Jenifer też lubi „się dopchać pod korek” i często manifestuje po karmieniu cycem, że właściwie to ona by coś zjadła 🙂
Tak już się nauczyły, że ja również kojarzę się z żarciem, że jak siedzę z butlą i poję jedno, inne wspinają mi się po nogach 🙂
Waga szczeniąt w wieku dwóch tygodni oscyluje pomiędzy 1240 a 1380 gram. Jak na taką ilość szczeniąt w miocie – rewelacyjnie. Choć przyznam że wcale mnie to nie dziwi, gdyż Aqua zawsze miała liczne mioty i zawsze bardzo dobry pokarm.
Sesja zdjęciowa już gotowa – odnośniki do fotogalerii poszczególnych szczeniąt znajdują się powyżej przy imionach. Zwyczajowo będą one uzupełniane co tydzień. A przynajmniej taki mam zamiar, gdyż nie zawsze pozwala na to czas albo pogoda.
10.07.2021
Wczoraj szczenięta skończyły 4 tygodnie. Koniec z butelką (nareszcie!) , jak skończyły 3 tygodnie powolutku uczyły się jeść z miseczki. Najpierw mleczko oczywiście, a od 4 tygodnia już wchodzimy z zmiksowaną karmą. Jaka to wygoda … jaka oszczędność czasu … Aż przyjemnie się patrzy jak pałaszują same różne pyszności z karmidełka. Doskonale wiedzą już do czego ono służy. Co 4 godziny karmimy w ten sposób, że Aqua dostaje do cyca już tylko czwórkę (za każdym razem inną) , a ja karmię pozostałą ósemkę.
Maluchy są już po pierwszym szczepieniu (Parvo C) i jednym odrobaczeniu. Nie zauważyłam robaków w kupach. Zobaczymy jak będzie po drugim. Mają doskonały węch, rozpoznają mój zapach jak tylko wejdę do pokoju. Głos też już kojarzą, bo na sesji zdjęciowej na ogrodzie reagują i przybiegają kiedy wołam czy cmokam 🙂
Aktualnie czekam na wynik badania Jaguara (badanie na nosicielstwo genu czarnego). Jeśli wyjdzie negatywny, nie będę musiała robić wszystkim badania DNA.
Z Aquą przez ostatni tydzień robiłyśmy kolejne badania krwi i USG jamy brzusznej, ponieważ nie odpuszczał stan podgorączkowy. I o ile tydzień temu utrzymywała się anemia i wysoki poziom monocytów, o tyle teraz się to wszystko unormowało. Antybiotyk plus delikatny steryd przez okres 5 dni zrobił swoje. Antybiotyk będzie dostawała jeszcze 4 dni.
19.07.2021
Rośniemy i rośniemy. Przed szczeniętami tydzień z przeglądem miotu, kolejnym szczepieniem i chipowaniem. No i podróż samochodem do wielkiego miasta Poznań 🙂 Zobaczymy ilu mamy w stadzie śpiewaków 🙂 W piątym tygodniu ( i ciut) ważymy już około 4 kg! Jak na miot 12-stu szczeniąt – wyśmienicie! Dumna jestem z Aquy (z siebie troszkę też) że dałyśmy radę we dwie ogarnąć tę gromadkę. Mimo problemów z niedokrwistością, męczącym stanem podgorączkowym w te upały, niebezpiecznie powiększoną w wyniku stanu zapalnego śledzioną. Aqua dziś już ma się świetnie, wszystkie parametry wróciły do normy. Obecnie jest już tylko na homeopatii, która nie zawiodła mnie w najtrudniejszych przypadkach. Pociągniemy tą kurację jeszcze przez trzy tygodnie.
Szczenięta rozwijają się znakomicie. Bawią się, trenują walki z pluszakami, ostrzą ząbki na gryzakach. Jedzą zdrowo, wołowinka w menu oczywiście też jest. Nie są nadmiernie hałaśliwe (noo, może wykluczmy z tej opinii Jovitę), fajne zrównoważone charakterki. Z wilczastych najciemniejszy nadal pozostaje Jordan. Wyróżniał się od samego początku. Czarnuszki jak tak na nie patrzę, mają przecudne Aqulkowe głowy. Jimmy, Jerry, Javier, Jax – skóra zdjęta z Mamci.
Często siadam u nich w ciągu dnia i bawimy się w … socjal 😉 Gryziemy, warczymy (ja też), wywalamy na plecki, miziamy po brzuszkach, macamy jajeczka, zaglądamy w uszy i zęby. Czasem ktoś uszczypnie mnie w dupę, czasem rozerwie koszulkę lub zrobi kolejną dziurę w spodniach. A potem się dziwią , że hodowca wiecznie brudny i obdarty … Dziś wieczorem w trakcie takiej sesji, bardzo namiętnie podżerał moje spodnie (momentami nawet z ciałkiem) Jason. Raz, drugi, piąty odczepiałam ostre zęby od mojej skóry, a ten znów i znów. Obwarczałam go , to próbował ugryźć mnie w nos 🙂 Potem uznał że jak wywali się na plecy i będzie mnie podgryzał od spodu, to pewnie nie zauważę że to znów on 🙂 Książkę by można o nich napisać, tylko skąd ten czas … ?