Owczarek Staroniemiecki
Aqua
AQUA BLACK WOLVES
Młodzieżowy Champion Polski
( Jacy von El Dorado & Aik vom Bissenmoor)
Ur. 28.05.2014 zm. 03.01.2023
100 % linia DDR
HD / A (wolna od dysplazji)
ED 0/0 (wolna od dysplazji)
DM – N/N (wolna)
wysokość w kłębie 66 cm
waga 38 kg
rodowód PFK (Polska Federacja Kynologiczna)
testy psychotechniczne zaliczone 13/15 punktów
Opis sędziego : ładna w ruchu, dobre ustawienie kończyn przednich i tylnych, bardzo ładna linia grzbietu, dobrze ustawione i noszone uszy i ogon, silna klatka piersiowa, typowa głowa, harmonijna budowa.
Sędziowie podkreślają też jej jasne oko, które w czarnej oprawie pyska bardzo się wyróżnia. Wzorzec mówi że oko powinno być ciemne, wielbiciele Aquy że nie wyobrażają sobie jej z ciemnym okiem 🙂 Aqua jest córką mojej Jacy z pierwszego miotu. Urodziła się jako jedyna czarna w miocie, więc nie było dla mnie wątpliwości że musi zostać. Charakterem podobna do matki, jednak już bardziej porywcza. Również bardzo aportująca, wobec innych psów niekonfliktowa. Jako młoda suczka w ogóle nie szczekająca. Stróżowanie włączyło się u niej kiedy dojrzała. W przeciwieństwie do niektórych, nawet jeśli już zdarza jej się szczekać, są to pojedyncze wokale a nie seria jak z karabinu maszynowego, przy której można zejść na zawał 🙂 Aqua to mimo swoich 5 lat, nadal takie duże dziecko. Jakkolwiek potrafi zrobić użytek z zębów i wie kiedy się należy, zachowuje się jakby pesel zatrzymał się na poziomie … roku 🙂 Potrafi bawić się ze szczeniętami i młodymi suczkami leżąc na plecach na środku kuchni …. albo ganiać się z nimi po ogrodzie i pozwalać podgryzać się po łapach.
Karierę hodowlaną zakończyła w 2021 roku w wieku 7 lat wydając na świat miot J(2), z którego została w hodowli czarna dziewczynka o imieniu Jessie – idealna kopia swojej Mamy. Ostatni poród odbył się przez cesarskie cięcie (jedyne w jej życiu). Mniej więcej rok później planowana była jej sterylizacja żeby na późne lata życia nie przytrafił nam się jakiś guz listwy mlecznej czy inne paskudztwo. Aqua nie doczekała się sterylki …
3 października 2022 roku, po szaleńczych zabawach z piłką i pałką do aportowania (uwielbiała to, aż tupała w oczekiwaniu na wyrzut aportu), wieczorem kiedy wołałam psy do domu na kolację, Aqua przyszła jakaś dziwna. Poruszała się bardzo powoli, jakby ostrożnie, stąpając delikatnie. Posiłek początkowo olała, jednak po namowach zjadła. Noc minęła spokojnie. Następnego dnia rano jechałam ze szczenięciem na badania do Kostrzyna, więc zabrałam ją ze sobą, mając na celu wykonanie badań krwi (podejrzewałam odkleszczówkę). W poczekalnie Aqua zaczęła mi słabnąć. Natychmiastowa wizyta i badanie ujawniły krew w jamie brzusznej. Aqua trafiła na stół operacyjny. Po otwarciu okazało się że pękł guz na śledzionie. Mimo ogromu zniszczeń w organizmie (spora utrata krwi) dziewczyna szybko wróciła do formy. Transfuzja krwi, uzupełniła braki więc czuła się jak młody bóg. Życie wróciło do normy. Zabawy, spacery, piłka i uśmiech na pysku każdego dnia. Nasza radość nie trwała jednak długo. Guz, który pękł okazał się być wrednym naczyniomięsakiem, i po niespełna trzech miesiącach w jamie brzusznej ponownie pojawił się krwisty płyn. Wraz z nim przerzuty nowotworowe na wątrobie. Przez okres trzech tygodni trwała intensywna terapia homeopatyczna, suplementacja by wypełnić dziury w spadających parametrach krwi. 29 grudnia Aqua ponownie przeszła zabieg przetoczenia krwi – dawcą był Jaguar. Po nim dwa dni były cudowne – znów chęć do życia, piłka i szaleństwo, znów zabawa. Każdy kolejny dzień przynosił spadek energii. Aqua slabła … Miała apetyt, nie miała żadnych biegunek ani innych dolegliwości gastrycznych. Tylko ten brzuch … ogromny i wciąż powiększający się z powodu przesiąkania z naczyń i pewnie też z wątroby krwi … Jej oczy – a spoglądałam w nie codziennie po stokroć, nie zdradzały bólu. Uśmiechnięte, żywe, bacznie obserwujące otoczenie, śledzące każdy mój ruch w kuchni gdzie obecne było jedzenie. Miała apetyt do ostatniej chwili, krótko przed wizytą weta wypiła jeszcze z ochotą miseczkę koziego mleka z żółtkiem i miodem. Była taka silna …. Decyzję o jej odejściu podjęłam 03 stycznia rano, kiedy nie zeszła na ogród na codzienną toaletę, tylko przy schodach zrobiła siusiu i wróciła na nie by tam się położyć. Przy misce trudno jej było ustać. Kiedy wstała się napić wody, zachwiała się … Widziałam to. Obserwowałam każdy jej ruch. Nasłuchiwałam w nocy jak śpi, jak oddycha, czy ten oddech nie zdradza cierpienia.
Cały dzień od rana do 14.00 – do czasu przyjazdu weta, przeleżała na tarasie od strony ogrodu. Promienie zimowego słońca głaskały jej lśniące czarne futro i odbijały się w bursztynowych oczach. Siadałam przy niej co jakiś czas, rozmawiałyśmy sobie, przytulałam ją i zraszałam jej głowę swoimi łzami… Nie protestowała… Ona wiedziała…
Usnęła wtulona w moje ramiona patrząc na zalany słońcem ogród.
8 lat 7 miesięcy i 6 dni temu moje dłonie przywitały Ją na tym świecie a dziś Ją pożegnały…
Do zobaczenia Czarna Perło <3