24 sierpień 2016
Hores & Hyumana Black Wolves 🙂
07 czerwiec 2016
Zwyczajowo w drugiej połowie maja (tym razem dwudziestego drugiego) Nasza Jacy powiła ósemkę ślicznych szczeniąt. Na świat przyszło po raz pierwszy w historii Jacy pięcioro chłopców !!! i trzy suczki 🙂 Kolorystyka różnorodna – od czarno-brązowych, przez czarne po wilczastą dziewczynkę. Większość z nich ma delikatne białe znaczenia na piersi (krawaciki) lub na łapkach (skarpetki). Mimo że tatuś miotu ma umaszczenie sable – blue, niebieskich szczeniąt w tym miocie nie ma, ponieważ Jeska tego genu nie posiada. Szczenięta duże, mocne, przybierają na wadze w tempie kosmicznym. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, skoro Jacy co godzinę – półtorej melduje się pod kojcem dzieci z chęcią opróżnienia zawartości baru mlecznego 🙂 Już w zasadzie muszę dzielić je do karmienia na dwie tury, bo mając dwa tygodnie nie mieszczą się wszyscy razem przy cycuchach 🙂
HORES Black Wolves
22 maja 2016 wraz z siódemką rodzeństwa przyszedł na świat ten oto chłopczyk.
Urodził się prawidłowo z wagą nawet lekko ponad przeciętną – 590 gram. Przez dwie pierwsze doby, kiedy Jacy „rozkręcała się” z produkcją mleka i dawała tylko siarę, wszystkie maluszki samodzielnie obsługiwały bar mleczny zgodnie ze swoim zapotrzebowaniem. Trzeciego dnia, kiedy już pojawiło się treściwe mleko a jego ilość zwiększała się systematycznie, Hores podczas jedzenia się „zalał” co oznacza że mleko dostało się do płuc. Takie rzeczy czasem się zdarzają kiedy szczenię je zbyt łapczywie lub sutek jest bardzo duży i trudno go utrzymać w paszczy. Ale nie u Horeska. Ten incydent to był początek mojej trwającej cztery tygodnie ciągłej walki i potwornego stresu, gdzie karmienie odbywało się co godzinę a ja metodą prób i błędów, gdzie na szali leżało życie tej małej kuleczki, próbowałam znaleźć sposób by mały jadł nie topiąc się w matczynym mleku. Układałam go w różnych pozycjach do karmienia, zawsze do tych najmniej mlecznych cycuchów, dostawiałam później (do drugiej tury mlecznej lub do częściowo już opróżnionego cycka), nasłuchiwałam czy z każdym kolejnym łykiem nie słychać odgłosów obecności mleka w drogach oddechowych, a kiedy mimo moich starań i tak się dławił – odrywałam od jedzenia i tak długo trzymałam głową w dół aż wszystko z tych płucek i tchawicy wypłynęło przez nos i pyszczek… Nie raz kaszlał, nie raz smarkał tym mlekiem, było ciężko…
Jeska nie rozumiała dlaczego nie pozwalam jej samej karmić, czasem wbrew mojemu zakazowi wskakiwała do dzieci żeby je nakarmić. Przecież to takie całkiem naturalne tym bardziej że Jacy jest matką doskonałą. A ja widząc ją ze szczeniętami mało nie schodziłam na zawał !
Minęły cztery tygodnie czuwania non stop, dzień i noc, 24 godziny na dobę. Mój organizm odmawiał już współpracy bo ileż można spać z pobudką co godzinę – potem co półtorej, co dwie… Jak już mogłam pospać dwie – trzy godziny „w kupie” to był luksus. Hores rósł i rozwijał się prawidłowo, przybierał na wadze prawie równo z rodzeństwem. Objawy jakie u niego występowały częściowo pokrywały się z objawami achalazji przełyku. Ale nie do końca. Nie wymiotował po posiłkach, nie ulewał pokarmu, przybierał na wadze. Konsultacja z lekarzem wet. również nie przyniosła jasnej odpowiedzi. Hores był za mały bo zrobić jakiekolwiek badania. Musiałam czekać do 9 tygodnia życia.
Z duszą na ramieniu i drżącymi dłońmi podawałam mu pierwszy stały posiłek w postaci mielonej wołowiny, którą szczenięta tak lubią. To prawie jakbym skazywała go na śmierć. Kiedy zjadł ze smakiem maleńką kuleczkę mięsną, potem drugą i trzecią i NIC się nie wydarzyło poza oblizaniem pysia i pytającym wzrokiem MASZ JESZCZE? oblałam się zimnym potem i popłakałam. Mijały kolejne dnie i tygodnie i było dobrze. Stały pokarm Hores przyjmował bez problemu, rósł, rozwijał i bawił się z rodzeństwem. Jedyne co dało się u niego zauważyć to charakterystyczny odgłos „chlupotania” czy „gulgotania” poniżej krtani, zwłaszcza gdy węszył albo wydawał z siebie różne dźwięki i musiał gwałtownie nabierać powietrza. W dziewiątym tygodniu wykonałam u niego zdjęcie RTG odcinka szyjnego i głowy. Nasze przypuszczenia się potwierdziły – Hores urodził się z wadą polegającą na nienaturalnie rozszerzonym przełyku. Coś w rodzaju achalazji przełyku czy przełyku olbrzymiego ale jakby w szczątkowym wykonaniu. Być może jest też problem z odźwiernikiem żołądka ale to będzie można potwierdzić lub wykluczyć dopiero po wykonaniu endoskopii a to nie wcześniej jak po szóstym miesiącu życia.
Reasumując … Hores na dzień dzisiejszy mając jedenaście tygodni waży ponad jedenaście kg 🙂 Je normalnie karmę namoczoną lub tylko zalaną wodą, suchą też pogryzie 🙂 Mięsko z ryżem wciąga w mgnieniu oka. Nie wymiotuje, koopy są normalne więc problemów z trawieniem nie ma. Wesoły, chętny do zabawy i brojenia. Jedyną oznaką jego dysfunkcji jest akustyka czyli to charakterystyczne gulgotanie w przełyku. Raz (ze trzy tygodnie temu) zdarzyło nam się coś w rodzaju zgagi, refluksu żołądka (stąd konieczność sprawdzenia działania odźwiernika żołądka). Hores był wówczas bardzo niespokojny, popłakiwał, biegał nie mogąc znaleźć sobie miejsca i strasznie buzowało mu w brzuszku, jakby gotowała się tam woda. Podałam mu wówczas rozkurczowo pół tabletki NO-SPA `y i Espumisan w kroplach i dolegliwości ustąpiły. Chłopak wyrośnie na sporego psa, łapkę ma jak niedźwiedź. Głowa z resztą też niczego sobie 🙂
Szukałam dla niego domu w którym będzie otoczony miłością ale i należytą opieką. Nowa pani jest świadoma problemu jaki dotyczy Horeska, umie czytać psa, ma ogromny kontakt ze zwierzętami. Na pewno będą potrzebne badania o których pisałam wcześniej. Nie wiem czy z tym schorzeniem wiążą się jeszcze jakieś inne obostrzenia w postaci na przykład odpowiedniego sposobu karmienia czy też spokojnego życia bez ekstremalnych wysiłków. Tego nie wiem. Łza kręci mi się w oku bo zawzięcie walczyłam o jego życie i tylko dzięki mnie jest na tym świecie i mam wrażenie że on o tym wie. Z drugiej strony serducho skacze mi z radości kiedy patrzę na tego przystojniaka z brązowymi brewkami nad oczkami, jak biega radośnie wieszając mi się na nogawce sprzedając miliony buziaków. Cieszę się już za parę dni będzie miał swoją kochającą rodzinę jak pozostałe rodzeństwo. Walczył dzielnie o życie więc zasługuje na wszystko co najlepsze.