Urodziłam się … chciałoby się powiedzieć chyba psem hi hi , ale jednak nie. Jednak odkąd sięgam pamięcią, odwiedzałam wszystkie wsiowe psy w gospodarstwach (mieszkaliśmy na wsi), wyprowadzałam je na spacer i dokarmiałam. Żaden nie był mój a tak właściwie wszystkie były. Tak trochę. Do czasu aż w wieku bodajże 9 lat dostałam swojego pierwszego owczarka w typie rasy. Od tamtej pory w moim życiu pies był zawsze. Nie tylko owczarki niemieckie, w których byłam zakochana.  Był rasowy bearded collie i czarny a`la dupelek. Ale moje marzenia krążyły wokół długowłocha. A jak znalazłam gdzieś w sieci czarnego, długowłosego owczarka … zwariowałam ? Niedługo po zakupie Demona zaczęłam myśleć, jakby to było gdyby były dwa… Targały mną wątpliwości czy podołam…? dwa samce…? a jak będą się gryzły?  Zaryzykowałam. Potem „los” podarował mi Syriuszka i ….. tak się zaczęło. Dziś nie żałuję że podjęłam taką decyzję.

Nazwa, nick – Czarne Wilki – od kilku lat towarzyszy mi na forach, wśród znajomych, na wystawach. Przylgnęła do mnie jak rzep do psiego ogona, więc kiedy nadszedł czas na hodowlę, nie mogła nazywać się inaczej. A przyjęłam taki nick ze względu na moich trzech czarnych chłopaków – Demona, Hadesa i Syriusza. Moje trzy pierwsze, kochane oczka w głowie.


Moja psia rodzina mieszka ze mną w domu. To dla nich w 2012 roku opuściliśmy z mężem  duże miasto i przenieśliśmy się na wieś, to dla nich kupiliśmy duży dom (który na starość będę musiała sama sprzątać … 🙂 i spory kawał ziemi. Psy nie mieszkają w kojcach czy boksach. Zajmują salony. Są tego niestety i złe strony zwłaszcza jesienią czy w czasie pory deszczowej, kiedy w domu robi się piaskownica. Jednak ich przywiązanie do mnie  oraz moja miłość do nich wszystkich i każdego z osobna, rekompensuje te niedogodności. Tak, moje psy są moją rodziną, jedyną tak na prawdę którą mam. Są do mnie tak przywiązane, że nawet kiedy zostawiam je na ogrodzie by móc posprzątać dom bez plączących się kilkudziesięciu łap, zaraz słyszę jak Syriusz dwa razy stuka łapką w szybę drzwi tarasowych, Karmelka również siedząc pod drzwiami tarasowymi dwukrotnie poszczekuje dając mi do zrozumienia że jest i czeka, a reszta albo siedzi z nosami przyklejonymi do szyby albo galopuje dookoła domu wydeptując całkiem już spory rów w nadziei że może z drugiej strony ktoś drzwi nie domknął 🙂

Owczarki staroniemieckie mają tę zaletę, że oprócz charakterystycznej mocnej budowy i braku kątowania mają najlepszą rzecz pod słońcem – cudowny charakter. Są zrównoważone, kontaktowe, błyskawicznie się uczą. Są „elastyczne”, mogą być zarówno psami przytulankami jak i psami pracującymi lub też spełniać obie role jednocześnie.
Cała gromada żyje w harmonii. Zdarzają się oczywiście jak to w stadzie sympatie i antypatie, które „znikają” kiedy jestem na horyzoncie. Dlatego dla bezpieczeństwa stada, kiedy mnie nie ma lub po prostu nie jestem w stanie kontrolować co się dzieje na podwórku gdzie biegają wszyscy razem, segreguję stado najczęściej na dwie grupy i wszyscy są zadowoleni.

Szczenięta z mojej hodowli mają bardzo skrupulatnie dobieranych rodziców by w genach otrzymały wszystko co najlepsze. Do nowych domów idą odrobaczone, zaszczepione i zachipowane i po porządnej socjalizacji z resztą stada psio-ludzkiego. Duży teren pozwala im na poznanie kawałka świata, oswojenie się z hałasem życia codziennego. To bardzo ważne by w przyszłości nie miały problemów z bezstresowym rozwojem, by ciekawość brała górę nad niepewnością.
Nie sprzedaję szczeniąt do kojców, na łańcuch ani w inne warunki mogące szkodzić ich zdrowiu fizycznemu i psychicznemu.  Nowi właściciele moich szczeniaczków muszą być „zapsieni” na maxa by radość z wprowadzenia do domu nowego członka rodziny jakim jest pies była obopólna.

Moja psia ekipa jest pod opieką kilku lekarzy weterynarii. Są to: lek. wet. Katarzyna Kiszka – Sławińska w Poznaniu – tu odbywają się przeglądy, pierwsze szczepienia i chipowanie szczeniąt,  Dr Radosław Dogoński w Kostrzynie Wlkp – świetny lekarz z ogromną wiedzą i doświadczeniem – również hodowca, doskonały jeśli chodzi i szczenięta, dr Tomasz Nowak w klinice My Pet w Poznaniu oraz lek. wet. Józef Prokop – homeopata w Częstochowie – ten od spraw najtrudniejszych.

Z mojej hodowli pochodzą tylko szczenięta rodowodowe !!

 

Leave a Reply

Translate »