29 października 2023 roku, odeszła moja Fantazja. Zabrakło Jej tygodnia do 10,5 roku.
Dziesięć lat … szmat czasu, którego nie da się streścić w kilku słowach.
Każdy mój pies, tworzy swoją historię nierozłączenie wpisaną w moje życie. Każdy z nich jest częścią mojego istnienia. Po części sensem życia. Każdy z nich ma swoją osobowość, indywidualną i niepowtarzalną. Fanta (tak Ją nazywałam w skrócie) miała swój świat. Świat drewnianego klocuszka, który towarzyszył jej we wszystkim – w poszukiwaniu w trawie mrówek i pasikoników, w udeptywaniu krzaków, z których płoszyła jaszczurki, na spacerach i podczas odpoczynku. Ten kloc w paszczy nie przeszkadzał nawet przy załatwianiu potrzeb fizjologicznych. Szczekać też się dało. A już najbardziej lubiła upychać tego kloca na kark albo na głowę upatrzonej na dany moment towarzyszce.
Fantusia od szczenięcia kochała wodę, ale tylko w akwenach otwartych. Wąż ogrodowy omijała. W jeziorze pływała jak ryba, skakała na bombę z pomostu. To był jej świat. Wolność, woda i las. Kochała tą wolność i niezależność, do domu przychodziła spać. Kiedy jechała na spacer do lasu, od chwili włączenia kierunkowskazu oznajmiającego zjazd z drogi asfaltowej do miejsca postoju, wpadała w taka euforię, że nie było opcji żeby wyłączyć Jej radosne szczekanie.
W hodowli wydała na świat 4 mioty. Wśród nich miot G, z którego pochodzi moja Gamma. Podczas cesarskiego cięcia przy narodzinach miotu W została interwencyjnie poddana sterylizacji.
Dziewczyna o gołębim sercu i żelaznych zasadach. Niezależna, ceniąca spokój i komfort życia. Całkowicie pozbawiona agresji, w ostateczności swoją pozycję zaznaczała ostrzegawczym kłapnięciem zębami.
Fantazja przez dziesięć lat swojego życia nie chorowała. Nie bywała w gabinetach weterynaryjnych, chyba że na badaniach związanych z ciążą lub na szczepieniu. W sierpniu br. dopadł ją skręt żołądka, z którego wyszła bez szwanku. Trzy miesiące później pokonał ją nowotwór w klatce piersiowej, którego rozmiar i umiejscowienie powodowały że się dusiła… Ucisk na naczynia powodował koszmarne obrzęki kończyn. W ciągu dwóch tygodni z radosnego, pełnego werwy psa, stała się unikającą kontaktu z innymi staruszką. Bolała klata, bolały łapki … Utrzymujący się stan podgorączkowy, wysoki poziom białych krwinek świadczący o stanie zapalnym organizmu, anemia…
Płakałyśmy obie. Ona roniła łezki, ja ryczałam. Nie mogłam pozwolić by cierpiała, więc kiedy choroba odebrała Jej komfort życia, przeprowadziłam Ją przez Tęczowy Most …
Brakuje Twojego szczekania Fantusiu …
Do zobaczenia …